Nina Rosa

20 września 2025

Śniący

W komnacie panował półmrok. Jedynym źródłem światła były świece – płomienie tańczyły na ścianie, jakby niespokojnie. Stały w półokręgu za mężczyzną, który pochylał się nad misą wykonaną z miedzi. Z palonych w niej ziół unosił się gęsty dym. Mężczyzna był w transie.

 

Przyglądały mu się dwie osoby – brzemienna kobieta i mężczyzna. Kobieta co jakiś czas gładziła brzuch, jakby próbując uspokoić nie tylko dziecko, ale i siebie. Mężczyzna opierał dłoń na brodzie, wpatrzony w podłogę. Milczał, pogrążony w myślach.

 

– A jeśli ta przepowiednia go nie dotyczy, Calederze? – zapytała łagodnie kobieta.

– Amaris... chciałbym w to wierzyć. Ale tylko Berian będzie znał odpowiedź. To w końcu śniący. Musimy za...

 

Przerwał, gdy Berian poruszył się gwałtownie. Zaczął pisać coś palcem po kamiennej posadzce – bez ładu, zamaszyście, jakby prowadziła go ręka nie z tego świata. 

 

Śniący wieszcz zaczerpnął gwałtownie tchu. Głęboko. Zdawał się potrzebować całego powietrza, jakie znajdowało się w pomieszczeniu. Płomienie świec zadrżały. Oczy śniącego przed chwilą jeszcze białe, odzyskały swój naturalny, brązowy kolor. 

 

Spojrzał na Amaris i Caledera. Jego twarz była blada. Wyrażała przerażenie.

 

– Mów! Mów, co widziałeś! – krzyknął Caleder.

– Berianie, przyjacielu, nie każ nam czekać – dodała Amaris, ściszonym głosem.

– Widziałem zniszczenie. Ogień. Smoki, które niszczyły naszą ziemię.

– To przecież niemożliwe. Smoków nie widziano od tysięcy lat! – zaprotestował Caleder.

– A o chłopcu? Co widziałeś o naszym synu? – spytała nerwowo Amaris.

 

Berian spuścił wzrok. Wahał się.

 

– Otrzymałem przepowiednię. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy dotyczy tylko Eryona. Widziałem też dziewczynkę. Jedną... ale za nią stało jeszcze osiem innych sylwetek.

– Zapamiętałeś tekst? – Amaris mówiła niemal szeptem.

– Tak. Jest tutaj.

 

Wskazał krwawym palcem na podłogę. Litery, zapisane w pośpiechu, układały się w wersy.

 

Amaris i Caleder podeszli i razem, głosami niewiele głośniejszymi od szeptu przeczytali:

 

Wilk zrodzony w krwawym księżycu,

zawyje, gdy świat zapłonie.

Serce złożone na trzech ołtarzach –

na nowo zrodzone.

Gdy Pamięć odnajdzie Echo

w labiryncie, różą –

do świata nowego przyjdzie,

ogniem i burzą. 

 

Para królewska wymieniła spojrzenia.

 

– To o naszym synu? – Caleder spojrzał na Beriana.

–Nie jestem pewien, przyjacielu. Dobrze wiesz, że Myrrhaen pokazuje mi tyle, ile chce. I tylko wtedy, gdy uzna to za stosowne. A ostatnio... jest niespokojna.

– Czy bogini mówiła ci coś więcej? – dopytywała Amaris.

– Nie. Zawsze przemawia zagadkami. Ale Aton powiedział, że ta wizja sięga czasów, zanim staliśmy się wilkołakami. I chyba nie muszę wam tłumaczyć, że on też wszystkiego mi nie powie.

– Muszę porozmawiać z Gerrothem – rzucił Caleder.

– Jeśli Aton nie powiedział nic konkretnego Berianowi, to Gerroth czy Avelis też nic nam nie zdradzą. Calederze zastanów się. Wilki nie mogą ingerować. Mogą jedynie doradzić. Triada nie mówi im wszystkiego – Amaris ujęła dłonią jego rękę.

– Więc co nam zostaje? – Caleder zapytał  wszystkich i nikogo.

– Czekanie – odparł Berian. – Być może Myrrhaen pokaże mi coś jeszcze.

– Nie śmielibyśmy cię o to prosić. I tak powiedziałeś nam zbyt wiele – Amaris spojrzała na niego ze smutkiem.

– Znam ryzyko. Świat snów już dawno przestał być bezpieczny. Ale spróbuję jeszcze raz. Dla was.  

 

Berian podszedł do nich i ujął ich dłonie. 

 

– Jesteście mi bliscy. Jak rodzina, może nawet bliżsi. Dziś spróbuję jeszcze raz.

 

Caleder skinął głową i objął Amaris w milczeniu. Oboje wyszli, zostawiając śniącego samego. Berian wrócił do misy.

 

Przez chwilę siedział nieruchomo, wsłuchując się w rytm własnego oddechu. Dym miał inny zapach niż wcześniej. Mniej ziół, więcej wilgoci. Jakby mieszał się z ziemią.

 

Kiedy zamykał oczy, w kącie pomieszczenia poruszył się cień. Nie skrzypnęły deski. Nie zatrzepotał płomień świecy. Tylko powietrze zrobiło się cięższe, jak przed burzą.

 

Gdzieś między snem a jawą usłyszał głos.

 

– Za dużo snów, Berianie.

 

Ale kiedy spojrzał, nie było już nikogo. Tylko wrażenie, jakby zapadał się pod ziemię.

 

Nocturn

Nina Rosa

 

Email: ninarosa.contact@icloud.com

Strona www stworzona w kreatorze WebWave.